„Różana euforia” doprawiona szczyptą soli

Krople płynu w kolorze burgund delikatnie pieszczą kubki smakowe, rozpływają się aksamitem płynu, lekkością smaku… I nagle strzał!! Wszystkie jednocześnie: słodki, gorzki, kwaśny, cierpki, umami….w tym samym momencie jak eksplozja mówią: boskie!!! Język oszalał, podniebienie doznaje nie wytłumaczalnych ekscytacji smakiem… Trwam. Delektuję się tym smakiem zaskoczona efektem.

Powtarzam eksperyment, odczucia te same. Jestem zadowolona – to jakby nic nie powiedzieć. Pieję z zachwytu!! Nalewka różana z płatków róży pomarszczonej, doczekała się swojego „grande entrée”.
Tak jak kiedyś, dawno temu nalewka z owoców czarnego bzu była dłuuugoooo na pierwszym miejscu, potem tarninówka zajęła jej miejsce a teraz róża. Nauczona doświadczeniem dokładnie zapisywałam kolejne kroki, potem potarzanie doświadczenia. Tak! To jest to. A tajemnica tkwi w…odrobinie soli. Tak, tak kochani…róża a szczególnie płatki uwielbiają to.

Płatki róży pomarszczonej są cenionym produktem żywnościowym i wyróżniają się silnym aromatem. Jadalne są także młode pędy i liście róż. Płatki róż są źródłem cennych składników, takich jak flawonoidy, antocyjany, karotenoidy, glikozydy flawonoidowe, olejki eteryczne, kwasy fenolowe oraz
taniny. Suszone płatki Rosa rugosa Thunb. stosowane były w północnej Japonii jako środek przeciwbiegunkowy oraz hamujący krwawienia (dzięki obecności tanin). W Chinach natomiast uważa się iż herbata z płatków ma właściwości odżywcze.

Do marmolad ucieranych na zimno również dodaję odrobinę soli, zwykłej naszej polskiej. Kiedyś z Wieliczki teraz z Kłodawy. Bardzo mocno podnoszą walory smakowe. Jeszcze w szkole średniej (oj jak dawno temu to było…) nasza „profesorka” od Technologii gastronomicznej i towaroznawstwa (przyp.Tech.Hotelarskie) powiedziała: „każda potrawa nawet słodka lubi sól, a jej ilość zależy od tego co chcemy wydobyć z potrawy”. Bardzo mocno to zapamiętałam, gdyż było dla mnie szokiem, że słodkie potrawy soliliśmy. Mieliśmy takie zajęcia ponadprogramowe: raz w miesiącu całą klasą (40 osób) jedno popołudnie gotowaliśmy, kelnerowaliśmy, staliśmy na zmywaku, bawiliśmy się w prowadzenie zakładu gastronomicznego czy hotelowego zgodnie z profilem naszej szkoły. To były fantastyczne zajęcia, gdyż wprowadzaliśmy w życie to o czym na sucho uczyliśmy się na lekcjach.

Dziś okazuje się, że niemalże wszystkie słodycze (a przynajmniej spora ich część) dostępne w sklepach zawierają sól. To po to by lepiej smakowało, by chciało jeść więcej. Spróbujcie do swoich ciast domowych czy innych słodyczy dodać nieco soli. Na tyle by nie była wyczuwalna jako słona potrawa. I porównajcie efekt. Albo część z solą a cześć bez. Czekam na Wasze eksperymenty, podzielcie się spostrzeżeniami i uwagami.

Soli dodaję również do tzw. płynów „osmotycznych”. W takie gorące lato, kiedy żar leje się z nieba, bardzo łatwo o odwodnienie. Aby temu zapobiec kiedyś w akcie desperacji, kiedy byłam bliska takiemu stanu rzeczy do zwykłej wody dodałam soli – odrobinę, tyle by uzyskać mniej niż 1% jej zawartości, ale ze woda wydawała mi się niesmaczna dodałam również płatków róży (takie miałam pod ręką). Kilka zmięłam w rękach i wrzuciłam do butelki z wodą. Dobrze wstrząsnęłam i wypiłam. Woda nagle zrobiła się smaczna i ból głowy szybko ustał. Od tamtej pory zawsze do zwykłej wody dodaję soli i płatków kwiatów (najczęściej różą, albo koniczyna czerwona albo inne aromatyczne). Taki płyn działa podobnie jak wody izotoniczne, przede wszystkim wyrównują ciśnienie i nawodniają bardzo szybko, wspomagają pracę nerek i mózgu. Stawiają na nogi w krótkim czasie.

A teraz do rzeczy: jak zrobić nalewkę z róży, żeby wywołać efekt ŁAŁŁŁŁ…… ?? Może to być nieco kłopotliwe i na pewno czasochłonne, ale czego się nie robi by zadowolić własne podniebienia?

Do przygotowania RÓŻANEJ EUFORII należy mieć:
– alkohol etylowy 45 – 60 % (a jakże ! bez tego się nie obejdzie) – około 400 ml
– płatki ulubionej róży ( ja używam róży pomarszczonej, może też być dzika) – około 300 ml średnio ubite
– 2-3 g kwasku cytrynowego
– 5 łyżek miodu – najlepszy spadziowy, gryczany paskudzi smak, a inne miody jak kto lubi
– szczypta soli
– 200 ml wrzącej wody

Na początek zebrane płatki róży (nie odrywam końcówek) należy dobrze posiekać, albo rozetrzeć w moździerzu, następnie dodać kwasku cytrynowego i zalać zimnym alkoholem. Pozostawić do macerowania na około 3 miesiące – w tym czasie wstrząsając. Następnie zlać płyn, odcedzić płatki, przefiltrować. Do wrzącej wody dodać miodu, rozpuścić, dodać soli. Lekko zagotować płyn tylko tyle by się „zszumiło”. Zebrać ewentualne szumy z miodu i kiedy płyn ostygnie dodać do nalewki. Odstawić na kolejne 4 miesiące by nalewka dojrzała. Po tym czasie przefiltrować jeszcze raz. I gotowe! Należy degustować w towarzystwie, by móc dzielić się radością z udanego eksperymentu.

O kolejnych eksperymentach w następnych postach.

Niezłe Ziółko

Źródła:
Hashidoko Yasuyki; The Phytochemistry of ROSA RUGOSA, Phytochemistry, Vol. 43, No. 3 pp. 535-

Nowak Renata; Skąd i dokąd zmierzamy- stan badań fitochemicznych róż w kontekście ich aktywności biologicznej; I Konferencja Naukowa „Róże owocowe w uprawie, przetwórstwie, żywieniu i ochronie zdrowia” SGGW Warszawa 201149, 1996

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *