Przygotowując kolację wigilijną oraz wypieki możemy sobie w międzyczasie szybciutko upichcić kule musujące, które po całym dniu stania w kuchni (jeśli ktoś przygotowuje tradycyjna kolację) ulżą naszym zmęczonym nogom, rękom i głowom. Zapewne w każdej kuchni znajduje się kwasek cytrynowy oraz soda do pieczenia. Zapewne mamy jakieś olejki zapachowe oraz oleje i tłuszcze pachnące. Na pewno też jest sól, taka zwykła najzwyklejsza spożywcza. To wszystko wystarczy, żeby przygotować sobie pachnącą, relaksacyjną kąpiel po ciężkim dniu.
Jak upichcić kule musujące?
Na stronie „zrób sobie krem” znalazłam fajny przepis na urozmaicenie sobie kąpieli: kule musujące. Oczywiście trzeba spróbować: opcja relaksu w pachnącej kąpieli jest bardzo kusząca. Przygotowałam, więc wszystkie niezbędne składniki (przepis z w/w strony, który został później zmodyfikowany):
-
1 szklanka (około 200-250g) kwasku cytrynowego
-
2 szklanki (około 500g) wodorowęglanu sodu
-
szczypta barwnika spożywczego (alternatywnie – ja nie dodałam)
-
5 ml olejku eterycznego
-
15 ml płynnego oleju roślinnego
-
woda lub spirytus w spryskiwaczu (ja dodałam rozcieńczony odwar pomarańczowy)
-
Można dodać ok. 1 szkl. mąki ziemniaczanej i olej zwiększyć do 60 ml (tak zrobiłam)
-
Rękawiczki jednorazowe
Moja forma do robienia kul musujących 🙂 |
I zabrałam się za kule. Wszystkie składniki sypkie zmieszałam dobrze, następnie oleje
wlałam do suchej masy i mieszałam. W przepisie było, aby delikatnie spryskiwać
wodą (małymi porcjami) masę i zagniatać, aż zacznie robić się plastyczna.
Niestety moja masa się rozlatywała i musiałam małymi porcjami dozować wodę, aby
w ogóle zaczęło się lepić. Kiedy masa była już gotowa, wyłożyłam porcjami do
foremek, ściśle upychając oraz formując kilka kul (ręcznie). Odłożyłam w suche
miejsce, ale ….. moje kule… zaczęły…. rosnąć! O nie! Coś zrobiłam nie tak jak
należy! Ale co? Szybko… myśleć! To pewnie za dużo wody i soda weszła w reakcję.
Hmmm… Co tu zrobić? Kule miały się spieniać w wannie, a nie na stole!
wlałam do suchej masy i mieszałam. W przepisie było, aby delikatnie spryskiwać
wodą (małymi porcjami) masę i zagniatać, aż zacznie robić się plastyczna.
Niestety moja masa się rozlatywała i musiałam małymi porcjami dozować wodę, aby
w ogóle zaczęło się lepić. Kiedy masa była już gotowa, wyłożyłam porcjami do
foremek, ściśle upychając oraz formując kilka kul (ręcznie). Odłożyłam w suche
miejsce, ale ….. moje kule… zaczęły…. rosnąć! O nie! Coś zrobiłam nie tak jak
należy! Ale co? Szybko… myśleć! To pewnie za dużo wody i soda weszła w reakcję.
Hmmm… Co tu zrobić? Kule miały się spieniać w wannie, a nie na stole!
Jak uratować kule od spienienia, tak żeby się nie wpienić….
Szybciutko wsypałam łyżkę soli oraz 10 ml roztopionego oleju kokosowego. Dodawałam tak składników, aż masa zaczęła robić się plastyczna a kule przestały rosnąć. Uformowałam kule, odstawiłam do lodówki w woreczkach foliowych i zaczekałam, aż olej stężeje. Kule miały prawidłową konsystencję – były twarde oraz prawidłowy zapach. Również pieniły się w wannie jak należy. Jednak udało mi się uratować coś co nie chciało za pierwszym razem wyjść! Zmobilizowało mnie to do dalszych dociekań i w rezultacie stworzyłam swój własny przepis. Który zawsze się sprawdza.
Kule musujące do kąpieli – przepis po regeneracji i modyfikacji:
-
1/2 szklanki (około 120g) kwasku cytrynowego
-
1 szklanka (około 250g) wodorowęglanu sodu
-
5 ml olejku eterycznego
-
100 ml oleju roślinnego roztopionego (najlepiej kokosowego lub oliwy z oliwek, taki który w niższych temp. ulega skrystalizowaniu)
-
Pół szklanki mąki ziemniaczanej (wówczas kule pływają na powierzchni wody)
-
Pół szklanki soli kuchennej niejodowanej (sól z mąką można zamieniać lub dodać pół szklanki magnezu, ale sypkiego)
-
Łyżka płatków ulubionych kwiatów
-
Rękawiczki jednorazowe
Sypkie składniki mieszam w misce, płynne wlewam do suchej masy, mieszam, zagniatam i formuję z tego 5-6 kul musujących. Nie posiadam foremek w kształcie kul, więc używam dłoni jako formatora kul, albo foremki metalowe po babeczkach. Wkładam do woreczka foliowego albo pojemnika hermetycznego i odstawiam na chwilę do lodówki. W tym czasie przygotowuję sobie kąpiel, albo opakowania do ładnego zapakowania kul jako prezent.
A tak sprawdzałam czy się pienią czy mnie wpieniają 😉
Czy kule musujące mają działanie lecznicze?
Używamy oleju – jeśli jest to dobrej jakości olej to jak najbardziej ma działanie lecznicze. Na przykład olej z pestek róży nie tylko barwi nasze kule na super pomarańczowy kolor, ale też jest super produktem do leczenia problemów skórnych. Do tego delikatnie natłuszcza skórę, a podczas gorącej kąpieli zwiększa się wchłanianie co dodatkowo przemawia na korzyść olejków. Podobnie jest z olejem kokosowym, jeśli jest nierafinowany to mamy kosmetyk wysokiej jakości. Możemy równie dobrze wykorzystać macerat olejowy ulubionych ziół, które wspomogą działanie kosmetyku. Taka kąpiel jest świetna dla dzieci, które nie lubią się smarować olejkami, ani żadnymi maściami leczniczymi.
Używamy olejków eterycznych – to od nas zależy jakiego olejku użyjemy i jakie będziemy mieć działanie kosmetyku: pobudzające, uspokajające, relaksacyjne czy inne
dowolnie wybrane.
dowolnie wybrane.
Używamy soli – zamieńmy ją na sól himalajską, albo inną np. morską czy po prostu krajową kłodawską. Wystarczy zmielić odpowiednią ilość dość miałko, żeby była tak sypka jak sól kuchenna. W takiej soli jest mnóstwo mikroelementów, które z łatwością wchłaniają się podczas gorącej kąpieli. Korzystajmy z dobrodziejstw natury! Spektrum działania takiej
soli jest tak wielkie, że kwalifikuje się na osobny tekst.
soli jest tak wielkie, że kwalifikuje się na osobny tekst.
Płatki kwiatów – stanowią nie tylko ładną dekorację naszej kąpieli, ale przede wszystkich są nośnikiem zapachu, co dla mnie stanowi kluczowe właściwości takiej kąpieli. Nic dodać nic ująć.
Mąka ziemniaczana – dzięki niej kule nie zapadają się w wodzie na dno wanny. Ale nie wiem czy wiecie, że to jest jeden z lepszych kosmetyków. Mąka wygładza skórę, leczy podrażnienia, atopowe zapalenia skóry, służy jako suchy kosmetyk (do suchego mycia albo do wyczesywania i wybielania włosów. Hodowcy psów rasy West Highland White Terrier używają jej w zastępstwie kredy kiedy pieski mają uczulenie). Ma wiele zastosowań, które znają nasze babcie. Nie wspomnę o kulinarnym zastosowaniu w kuchni (zresztą kule też są z kuchni) 🙂
Wodorowęglan sodu czyli soda – nie wspomnę o zastosowaniu w kuchni, bo właśnie w niej jesteśmy. Ale nie wiem czy wiecie, że soda zmiękcza wodę oraz jest adsorbentem zapachów. O właściwościach spieniających nie muszę wspominać
Kwasek cytrynowy – jest dobrym regulatorem kwasowości oraz przeciwutleniaczem.
Mając taki zapas w szafce kuchennej mamy również super wydajny, pachnący i leczniczy kosmetyk. Ja zakochałam się w nim! Czy wiecie, że małe kulki (1/4 dużej) służą do namaczania nóg? Zamiast soli.
Kulistych tworów kochenno-łazienkowych pod choinkę życzy
Niezłe Ziółko
ps. zapraszam do galerii kul i kostek musujących: