Dziewanna, lato 2014r |
Kochani,
w nawiązaniu do żartów primaaprilisowych dot. zatrucia roślinami nieznanymi/nierozpoznanymi na jednej z grup FB-owych postanowiłam napisać ten post. Jednak problem wydaje mi się nieco poważniejszy niż wygląda w rzeczywistości i tekst będzie nie tylko o zatruwaniu się roślinami, ale też o sposobie rozpoznawania roślin.
w nawiązaniu do żartów primaaprilisowych dot. zatrucia roślinami nieznanymi/nierozpoznanymi na jednej z grup FB-owych postanowiłam napisać ten post. Jednak problem wydaje mi się nieco poważniejszy niż wygląda w rzeczywistości i tekst będzie nie tylko o zatruwaniu się roślinami, ale też o sposobie rozpoznawania roślin.
Powszechnie wiadomo, że roślin nieznanych czy mniej znane NIE ZBIERAMY pod żadnym pozorem, a już na pewno NIE ZJADAMY !!! Nie wiemy czy nie są trujące, albo chronione, albo może ktoś je tam celowo posadził na rozmnożenie….
Goryczka trojeściowa, lipiec 2014r, UD, las nasłoneczniony,mieszany |
Czernidłak gromadny, listopad 2014r, UD, trawnik przed domem |
Nie będę mówić o czymś takim jak etyka zielarza, bo oficjalnie nie istnieje, ale o kilku sprawach, ważnych sprawach (!) przed kolejnym sezonem warto wspomnieć, przypomnieć sobie lub innym warto, aby osoby, które dopiero tym się zaczynają interesować też wiedziały. Na forach internetowych zielarze i zbieracze ziół prześcigają się w informacjach co już rośnie, co zakwitło, co można zbierać, jak przetwarzać, jak działa, itd. A ja napiszę nieco o tym, czego nie zbierać i dlaczego nie zbierać.
Po pierwsze:
Nie zbieramy wszystkiego co tylko zakwitnie, pojawi się, albo koleżanka zbiera. Zbieramy tylko te roślinki, które naprawdę mogą nam być potrzebne. Pewnie, że trudno przewidzieć co nas przez najbliższy rok może spotkać, ale znamy siebie, wiemy na jakie choroby zapadamy, co nas może dopaść i naszych najbliższych. Zbierajmy, więc tylko to co faktycznie może nam być potrzebne. Nie wyobrażam sobie, że wszyscy zbieramy to samo, bo on ma to ja też. A potem zioło idzie w odstawkę, albo się wyrzuca. Nie, tak nie robimy. Zostawmy coś dla innych też i na rozmnożenie. Miejmy w naszej ziołowej apteczce naprawdę tylko niezbędne zioła. Te zioła, które można ze sobą łączyć, które są synergiczne i te które działają wielokierunkowo (to bardzo ważne, gdyż można kilkoma ziołami wspomóc leczenie wielu różnych chorób).
Opieńka miodowa czy nie opieńka? – oto jest pytanie 🙂 |
Szałwia lepka |
Czarcie jajo czyli sromotnik bezwstydny – od 2014r już nie jest chroniony. |
Po drugie:
Jeśli zbieramy ze stanowisk naturalnych to zbierajmy tylko do 1/3 wielkości tego stanowiska. Nie więcej!! Pozwólmy się roślinom rozmnażać. Nadmierna exploracja prowadzi do wyniszczenia stanowiska. Zadbajmy o to miejsce zaglądajmy tam również czy ktoś inny nie niszczy, itd. Reagujmy kiedy widzimy nadmierne splądrowanie danego stanowiska. To nie boli, a może pomóc w ochronie roślin rzadkich, ale niekoniecznie chronionych. Zbierać trzeba, jak najbardziej, wtedy rośliny dostają impuls do rozmnażania. Ale pamiętajmy również o ochronie roślin. Szczególnie roślin objętych ochroną ścisłą! Nie zrywajmy ich (jedynym wytłumaczeniem, ale tylko w moich oczach jest zabranie do własnego ogrodu na rozmnożenie – choć to też jest zabronione jeśli chodzi o rośliny chronione, ale ja przyjmuję to z przymrużeniem oka. Można dostać za to wysoki mandat i nie ma zmiłuj się). Prawnym zabezpieczeniem rzadko występujących gatunków jest ochrona gatunkowa roślin: „W Polsce dla gatunków ściśle chronionych na odstępstwo od takiego zakazu może wyjątkowo wyrazić zgodę Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, dla gatunków częściowo chronionych – Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Gatunki częściowo chronionych gatunków roślin mogą być dopuszczone do limitowanego zbioru na potrzeby ziołolecznictwa„. Pamiętajmy o tym, bo zbieranie np. czosnku niedźwiedziego z nie naszego ogródka podlega pod ochronę gatunkową i może wcale nam ten czosnek później nie smakować….. 😉
Świetlik łąkowy, sierpień 2014r, UD, łąka kośna, nasłoneczniona – roślina chroniona |
Po trzecie:
Jeśli napotykam na swej drodze roślinkę nieznaną i nie mam możliwości natychmiastowego oznaczenia lub zrobienia zdjęcia chociażby nawet, to mogę sama sprawdzić czy roślina jest toksyczna czy nie. Czy jest chroniona sprawdzę dopiero w domu no chyba, że mam dostęp do takich informacji na miejscu. Sprawdzanie polega przede wszystkim na organoleptycznych odczuciach, więc należy być bardzo ostrożnym i dobrze obserwować swoje ciało. Przyglądam się roślinie: jaka jest
duża, jakie ma liście, kwiaty, łodygi, w który miejscu rośnie, jak pachnie, jakie ma kolory, zapamiętuję stanowisko i wszelkie inne szczegóły takie jak chociażby sąsiedztwo innych roślin. Ważna jest pora dnia, warunki pogodowe, pora roku i stan kwitnienia. Żeby sprawdzić toksyczność należy oderwać mały kawałeczek liścia (najlepiej), lekko rozetrzeć w palcach i położyć w zgięcie ręki w łokciu, zgiąć i przytrzymać chwilę. Jeśli po tym czasie nic się nie wydarzy to radzę odczekać jedną dobę zanim przystąpię do dalszego sprawdzania. Z doświadczenia wiem, że odczyn może wystąpić nawet do 20-24 godz. po przyłożeniu (tak mają też alergicy więc warto odczekać). Kolejny etap to przyłożenie do języka, tak aby kubki smakowe odczuły smak, ale nie połykać, ślinę z sokiem rośliny wypluć. Należy wówczas również odczekać całą dobę (dla pewności). Następnie za kilka dni można maleńki kawałek roślinki (mniej więcej 1-2 cm kw) rozgryźć i połknąć. Jeśli nie wystąpią żadne dolegliwości po kolejnej dobie można większy kawałek znowu zjeść. Następnie należy odczekać kilka dni, ja odczekałabym około tygodnia, dlatego że przy odczynach alergicznych po kilku dniach dopiero wiadomo jak pracuje system odpornościowy, wątroba, śledziona. Czasem nie ma żadnych dolegliwości ze strony układu odpornościowego, nie ma żadnych objawów zatrucia takich jak bóle głowy, wymioty, biegunka, ale mogą pojawić się takie objawy jak powiększona śledziona po kilku dniach dopiero, więc warto odczekać te kilka dni zanim zaczniemy zajadać się roślinką. Dajmy czas organizmowi na przeanalizowanie tego co zostało wprowadzone do organizmu. Pośpiech bywa zgubny!!!
duża, jakie ma liście, kwiaty, łodygi, w który miejscu rośnie, jak pachnie, jakie ma kolory, zapamiętuję stanowisko i wszelkie inne szczegóły takie jak chociażby sąsiedztwo innych roślin. Ważna jest pora dnia, warunki pogodowe, pora roku i stan kwitnienia. Żeby sprawdzić toksyczność należy oderwać mały kawałeczek liścia (najlepiej), lekko rozetrzeć w palcach i położyć w zgięcie ręki w łokciu, zgiąć i przytrzymać chwilę. Jeśli po tym czasie nic się nie wydarzy to radzę odczekać jedną dobę zanim przystąpię do dalszego sprawdzania. Z doświadczenia wiem, że odczyn może wystąpić nawet do 20-24 godz. po przyłożeniu (tak mają też alergicy więc warto odczekać). Kolejny etap to przyłożenie do języka, tak aby kubki smakowe odczuły smak, ale nie połykać, ślinę z sokiem rośliny wypluć. Należy wówczas również odczekać całą dobę (dla pewności). Następnie za kilka dni można maleńki kawałek roślinki (mniej więcej 1-2 cm kw) rozgryźć i połknąć. Jeśli nie wystąpią żadne dolegliwości po kolejnej dobie można większy kawałek znowu zjeść. Następnie należy odczekać kilka dni, ja odczekałabym około tygodnia, dlatego że przy odczynach alergicznych po kilku dniach dopiero wiadomo jak pracuje system odpornościowy, wątroba, śledziona. Czasem nie ma żadnych dolegliwości ze strony układu odpornościowego, nie ma żadnych objawów zatrucia takich jak bóle głowy, wymioty, biegunka, ale mogą pojawić się takie objawy jak powiększona śledziona po kilku dniach dopiero, więc warto odczekać te kilka dni zanim zaczniemy zajadać się roślinką. Dajmy czas organizmowi na przeanalizowanie tego co zostało wprowadzone do organizmu. Pośpiech bywa zgubny!!!
Kanianka pospolita, sierpień 2014r, UD. obrzeża łąki kośnej, w przytulii czepnej, miejsce zacienione i wilgotne |
Wawrzynek wilcze łyko, luty 2015r, ogród prywatny, miejsce nasłonecznione, wilgotne |
Być może tych ostrożności dużo, być może zachodu dużo z poznawaniem nowej rośliny, ale wierzcie mi, łatwo o pomyłkę, łatwo zjeść coś co wydaje się być dobre, a potem nie wiadomo, która to roślina ma takie okrutne działanie…? Próbujmy tylko jedną roślinę na raz, nie experymentujmy z wieloma, bo to się może tragiczne skończyć. Niektóre rośliny wzmagają działanie innych roślin, więc nie będzie wiadomo która jak działa i co zaszkodziło.
I właściwie to tyle, co chciałam Wam przekazać. Tych ostrożności i zasad na pewno zebrałoby się więcej, ale jeśli nie znamy zasad, nie wiemy jak się zachować to zachowajmy chociaż ZDROWY ROZSĄDEK.
Najlepsza zasada, zawsze bezpieczna jest taka: nie znam – nie dotykam.
Udanych zbiorów zielarskich
życzy Niezłe Ziółko
Ps. Podane informacje pochodzą ze źródeł i doświadczeń własnych. Przy zbieraniu roślin należy kierować dużą ostrożnością, własną wrażliwością i własnymi doświadczeniami oraz wiedzą już dostepną.
Przylaszczka pospolita, marzec 2015r, UD, ogródek nasłoneczniony, miejsce suche |