Czarodziejskie słoje z czarodziejską zawartością magicznych ziół |
Dostaję bardzo dużo zapytań na temat przechowywania ziół. Postanowiłam nieco przybliżyć temat, szczególnie tym osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z zielarstwem.
Zioła mają to do siebie, że są kapryśne, dumne, leniwe, uparte…tak jak ludzie. Potrafią spłatać figla najlepszemu zielarzowi. Najprostszym i zarazem chyba najbardziej czasochłonnym sposobem przechowywania ziół jest ich zasuszenie. Można też zamrozić, albo gotowy wyciąg czy sok z rośliny zakonserwować gliceryną czy roztworem soli fizjologiczne. Sposobów jest dużo. Ale nie o tym chciałam Wam mówić. O sposobach przetwórstwa i przygotowania surowca opowiem innym razem. Szczególnie, że nie wszystkie zioła suszy się na ciemnym poddaszu, niektóre takie jak Nostrzyk żółty/wyniosły Herba meliloti musi być „źle” suszony. Co to oznacza? Ano tyle, że w trakcie suszenia musi być zaparzony/zakiśnięty, aby pojawił się leczniczy dikumarol.
Koniczynki: czerwona i biała |
Przywrotnik pasterski |
Sposób suszenia jest istotną częścią przetwórstwa zielarskiego. Suszenie znowu wiąże się z pozyskiwaniem surowca. A więc: najpierw trzeba pozyskać, następnie przetworzyć a potem przechować. Wg tej kolejności omówię tylko takie kwestie które związane są z suszeniem.
Ziółka w opakowaniach |
Ziółka opakowane, przygotowane do „podróży „ |
Kiedy zbieramy zioła to ważnym elementem jest czas zbioru (pora roku, pora dnia), część rośliny którą zbieramy, nasłonecznienie, opady, rodzaj gleby itd, itd. Ważne jest również nasze nastawienie (pozytywna energia), a także czas w jakim rośliny poddamy obróbce od momentu zerwania. Dla mnie są to bardzo istotne elementy przetwórstwa.
Zbierając kwiaty, całe ziele czy tylko liście bardzo uważam, aby robić to w słoneczny dzień, wręcz nawet, aby od 2-3 dni było słońce. Kwiaty zbieram tuż przed ich rozkwitnięciem, aby zachowały jak najwięcej olejków eterycznych. I robię to w takim czasie i takiej odległości od domu, aby szybko móc je przygotować do suszenia. Nie wiem czy wiecie ale np. Bniec biały Melandrium album (Miller) zakwita wieczorem dopiero, gdyż jest zapylany przez nocne motyle. Ale z tej roślinki polecam raczej korzenie. Warto zainteresować się, która roślina ma swój mocny moment, kiedy największa ilość składników czynnych w kwiatach czy liściach ma swoje apogeum. Ogólna zasada jest taka, iż tuż przed zakwitnięciem, w dzień słoneczny a najlepiej przed pełnią, gdy soki rośliny idą do góry ku kwiatowi. Warto obserwować przyrodę.
Kwiat czarnego bzu |
Następie:
suszenie kwiatów czy liści. Również bardzo mocno pilnuję czasu od momentu zerwania do rozłożenia ich w suszarni. Niektóre kwiaty bardzo szybko więdną inne pozostają długo świeże. Dla mnie to jest właśnie ten moment „umierania” rośliny. Kiedy widzę, że jest już giętka i miękka, pozbawiona „duszy” (pozwalam roślinie delikatnie zwiędnąć, oddać „ducha”) zabieram ją do suszarni (ciemne miejsce na poddaszu, przewiewne i od strony słonecznej lub dla eterycznych od strony północnej). Rozkładam delikatnie, pojedynczo na dziurkowanych pudłach, a właściwie tekturach. Nie suszę na metalowych siatkach i podkładkach, a jeśli tak to podkładam zawsze papierowe cieniutkie ręczniki, tak aby związki chemiczne zawarte w roślinie nie wchodziły w reakcję z metalem. Codziennie przekładam, odwracam, sprawdzam czy równo się suszą, czy nie zaparzają się. Zbieram kiedy są już całkiem suche, kruche. Zwykle trwa to kilka dni. Jeśli w trakcie suszenia na poddaszu zdarzy się mokry dzień, albo burza czy przez dłuższy czas jest mokro i wilgotno to nie zbieram ziół do słoi tak długo, aż nastąpi słoneczny dzień i zioła wyschną, oddadzą wilgoć, którą mogły pochłonąć w te mokre dni. Zamykam je w słojach szklanych z nakrętką szczelną, najlepiej taką jak do zwykłych weków, po to aby lotne związki też nie wchodziły
w reakcję z pokrywką. Fajnie byłoby mieć odpowiednie puszki przemysłowe do przechowywania ziół, ale jest to koszt bardzo duży, więc pośrednim wyjściem jest szklany słój. Takie słoje przechowuję w specjalnej szafie przygotowanej na tą okazję: stoi w chłodnym zacienionym miejscu, więc i słoje w niej zamknięte mają ciemno, sucho i chłodno. Tak przechowywane zioła potrafią długo zachować swoje lecznicze właściwości. Przy przechowywaniu ziół należy również pamiętać, iż niektóre związki chemiczne bardzo szybko giną i roślina jest bezwartościowa. Takim przykładem są liście babki szerokolistnej czy lancetowatej, albo jaskółcze ziele. Ich właściwości lecznicze pozostają w roślinie max do 3 miesięcy. Nie warto więc zbierać na zapas liści czy ziela już w maju, gdyż do lipca-sierpnia i tak będę bezużyteczne. Mamy babkę niemal cały rok łatwo dostępną: od marca aż do listopada. Lepszym sposobem konserwacji jest zamrożenie poprzez dodanie soli fizjologicznej i gliceryny (o tych sposobach napiszę innym razem).
suszenie kwiatów czy liści. Również bardzo mocno pilnuję czasu od momentu zerwania do rozłożenia ich w suszarni. Niektóre kwiaty bardzo szybko więdną inne pozostają długo świeże. Dla mnie to jest właśnie ten moment „umierania” rośliny. Kiedy widzę, że jest już giętka i miękka, pozbawiona „duszy” (pozwalam roślinie delikatnie zwiędnąć, oddać „ducha”) zabieram ją do suszarni (ciemne miejsce na poddaszu, przewiewne i od strony słonecznej lub dla eterycznych od strony północnej). Rozkładam delikatnie, pojedynczo na dziurkowanych pudłach, a właściwie tekturach. Nie suszę na metalowych siatkach i podkładkach, a jeśli tak to podkładam zawsze papierowe cieniutkie ręczniki, tak aby związki chemiczne zawarte w roślinie nie wchodziły w reakcję z metalem. Codziennie przekładam, odwracam, sprawdzam czy równo się suszą, czy nie zaparzają się. Zbieram kiedy są już całkiem suche, kruche. Zwykle trwa to kilka dni. Jeśli w trakcie suszenia na poddaszu zdarzy się mokry dzień, albo burza czy przez dłuższy czas jest mokro i wilgotno to nie zbieram ziół do słoi tak długo, aż nastąpi słoneczny dzień i zioła wyschną, oddadzą wilgoć, którą mogły pochłonąć w te mokre dni. Zamykam je w słojach szklanych z nakrętką szczelną, najlepiej taką jak do zwykłych weków, po to aby lotne związki też nie wchodziły
w reakcję z pokrywką. Fajnie byłoby mieć odpowiednie puszki przemysłowe do przechowywania ziół, ale jest to koszt bardzo duży, więc pośrednim wyjściem jest szklany słój. Takie słoje przechowuję w specjalnej szafie przygotowanej na tą okazję: stoi w chłodnym zacienionym miejscu, więc i słoje w niej zamknięte mają ciemno, sucho i chłodno. Tak przechowywane zioła potrafią długo zachować swoje lecznicze właściwości. Przy przechowywaniu ziół należy również pamiętać, iż niektóre związki chemiczne bardzo szybko giną i roślina jest bezwartościowa. Takim przykładem są liście babki szerokolistnej czy lancetowatej, albo jaskółcze ziele. Ich właściwości lecznicze pozostają w roślinie max do 3 miesięcy. Nie warto więc zbierać na zapas liści czy ziela już w maju, gdyż do lipca-sierpnia i tak będę bezużyteczne. Mamy babkę niemal cały rok łatwo dostępną: od marca aż do listopada. Lepszym sposobem konserwacji jest zamrożenie poprzez dodanie soli fizjologicznej i gliceryny (o tych sposobach napiszę innym razem).
Kwiat krwawnika |
Kwiaty: krwawnika, dziurawca oraz szałwii lepkiej |
Kwiat dziurawca |
Jeśli zbieramy kłącza, korzenie czy bulwy to też ważną sprawą jest pora roku. Zwykle na jesieni kiedy już naziemna część rośliny zwiędnie i zacznie oddawać soki do części podziemnej, albo wczesną wiosną kiedy jeszcze roślina nie wyrosła, ale soki już zaczynają krążyć, kiedy bulwa czy korzeń ma w sobie życiodajne soki, kiedy się obudziła ze snu zimowego. Czasem zima jest łagodna i roślina tak naprawdę nie „zasypia”, więc wtedy też można zbierać. Niektóre bulwy dopiero po przemrożeniu mają odpowiednie właściwości, np. topinambur – słonecznik bulwiasty Tuber Helanthi tuberosi , czy korzeń mniszka lekarskiego Radix Taraxaci albo korzeń cykorii Radix Cichorii. Rośliny te wzmagają produkcję inuliny w okresie znacznego ochłodzenia czyli zimą. I jak wiemy inulina jest świetnym prebiotykiem dla naszego organizmu.
Korzenie (od lewej): żywokostu oraz mniszka lekarskiego |
Magiczne słoje (od lewej u góry): koniczyna czerwona, dzurawiec, przywrotnik pasterski, rdest ostrogożki, kwiat czarnego bzu |
Zbierając korzenie czy bulwy staram się robić
to jak najpóźniej jesienią, tak aby przetrwały przez zimę w spiżarni. Niektóre
korzenie, np. chrzan zbieram tuż przed przymrozkami, oczyszczam z ziemi, osuszam lekko w ciepłym
suchym pomieszczeniu i wkładam warstwami do wiadra przesypując suchym miałkim
piaskiem. Następnie zostawiam w suchym , ciemnym i zimnym pomieszczeniu (zwykle
w piwniczce). Do czasu, aż zacznę je przetwarzać. Jeśli zdarzy mi się, że korzenie
są nieco za suche to wkładam je do letniej/zimnawej wody na 24 godz. przed przetworzeniem. Jeszcze
innym sposobem jest zamrożenie oczyszczonych korzeni czy bulw. Ale najczęściej
zasuszam, szczególnie te których używam leczniczo. Do takich należy np. korzeń
żywokostu, łopianu czy mniszka lekarskiego. Po zebraniu/wykopaniu oczyszczam
dokładnie z ziemi, opłukuje dobrze w letniej wodzie (nie za ciepłej) i osuszam
ręcznikiem papierowym czy ściereczką. Następnie kiedy już faktycznie są suche
rozdrabniam/kroję na malutkie cząstki i układam tak jak kwiaty czy liście do
suszenia. Przy zasuszaniu szczególnie tych
śluzowych korzeni należy pamiętać, aby je bardzo dobrze rozdrobnić, gdyż potem
zmielenie ich będzie bardzo trudno. Takie korzenie zasychają na kamień.
to jak najpóźniej jesienią, tak aby przetrwały przez zimę w spiżarni. Niektóre
korzenie, np. chrzan zbieram tuż przed przymrozkami, oczyszczam z ziemi, osuszam lekko w ciepłym
suchym pomieszczeniu i wkładam warstwami do wiadra przesypując suchym miałkim
piaskiem. Następnie zostawiam w suchym , ciemnym i zimnym pomieszczeniu (zwykle
w piwniczce). Do czasu, aż zacznę je przetwarzać. Jeśli zdarzy mi się, że korzenie
są nieco za suche to wkładam je do letniej/zimnawej wody na 24 godz. przed przetworzeniem. Jeszcze
innym sposobem jest zamrożenie oczyszczonych korzeni czy bulw. Ale najczęściej
zasuszam, szczególnie te których używam leczniczo. Do takich należy np. korzeń
żywokostu, łopianu czy mniszka lekarskiego. Po zebraniu/wykopaniu oczyszczam
dokładnie z ziemi, opłukuje dobrze w letniej wodzie (nie za ciepłej) i osuszam
ręcznikiem papierowym czy ściereczką. Następnie kiedy już faktycznie są suche
rozdrabniam/kroję na malutkie cząstki i układam tak jak kwiaty czy liście do
suszenia. Przy zasuszaniu szczególnie tych
śluzowych korzeni należy pamiętać, aby je bardzo dobrze rozdrobnić, gdyż potem
zmielenie ich będzie bardzo trudno. Takie korzenie zasychają na kamień.
Korzenie suszę tez albo na słońcu (o tej porze
roku przez szybę), albo na grzejniku, czy na kuchni kaflowej. Pilnuję, aby
równo schły, przewracam, mieszam, doglądam tak długo aż wyschną. Kiedy są już
gotowe wkładam tak samo do słojów i potem do chłodnej ciemnej szafki. Pilnuję,
aby zakrętki były szczelne i nieuszkodzone. Niektóre korzenie można
przechowywać 2 lata (żywokost) a nawet dłużej, jeśli są w dobrym stanie.
roku przez szybę), albo na grzejniku, czy na kuchni kaflowej. Pilnuję, aby
równo schły, przewracam, mieszam, doglądam tak długo aż wyschną. Kiedy są już
gotowe wkładam tak samo do słojów i potem do chłodnej ciemnej szafki. Pilnuję,
aby zakrętki były szczelne i nieuszkodzone. Niektóre korzenie można
przechowywać 2 lata (żywokost) a nawet dłużej, jeśli są w dobrym stanie.
Zbiór, suszenie, przechowywanie…to są lata praktyki. Są zioła które wyłamują się z ogólnych zasad i należy o tym pamiętać, aby wydobyć z nich te właściwe związki, aby dały swoją moc. Metodą prób i błędów, z informacji od babci czy starej zielarki możemy się dużo dowiedzieć, nauczyć i zaoszczędzić sobie czasu. Warto słuchać opowieści ludowych…. Dobrze ususzone zioła mają piękne kolory i cudownie pachną. Zachowują swoje właściwości przez długi czas. Podczas suszenia w całym domu unosi się zapach ziół. To są najlepsze perfumy domowe jakie tylko można wymyśleć, jakie wymyśliła natura 🙂
Kwiat jasnoty białej |
Kwiat jasnoty białej |
Ziele żółtlicy drobnokwiatowej |
Już niedługo zacznie się kolejny sezon zbieraczy. Udanego przetwórstwa życzy
Niezłe Ziółko
Ps. wszystkie zioła pokazane tu na zdjęciach są ususzone przeze mnie w okresie od kwietnia do września 2014r. Zdjęcia zrobiłam dziś czyli 14.02.2015r. Doskonale widać na zdjęciach jak zioła zachowały kolory dzięki odpowiedniemu przechowywaniu. Zapewniam też, iż mają swoją moc. Nie czuć niestety ich zapachu, ale są bardzo aromatyczne 🙂
Rdest |