Ziemniaczki z blachy

Wspaniałym wspomnieniem z dzieciństwa jest wyciągnięty „Z szafy babci” widok kuchni kaflowej, na której pieką się plastry ziemniaka. Taki widok wywołuje za każdym razem pobyt w domku Łukasza Łuczaja. Czasem bywam, by popilnować domku, gdy on podróżuje po świecie. Wówczas ja podróżuję po wspomnieniach i wyciągam „z szafy babci”  co rusz inne.

Łukasz ma wspaniały piec! Nie mogę się oprzeć temu, by nie rozpalić w nim, nawet jeśli pogoda jest w miarę ciepła. I zawsze wracają wspomnienia a wraz z nimi ochota na ziemniaczki z blachy. Zwykle z córką robimy sobie obiado-kolację z góóóóóórą ziemniaków. Wybieram te największe, obieram lub tylko szoruję porządnie, w zależności od tego jaką mają skórkę. Kroję na cieniutkie plasterki i pieczołowicie układam na blaszce kuchennej, by się upiekły. Następnie solę i wcinamy z córką taki najprostszy rarytas. Smakują wyśmienicie.

Czasem takie upieczone ziemniaczki układam warstwami w misce glinianej, zalewam śmietanką lub posypuję różnymi serami i ziołami. Na koniec dodaję uduszone zioła na maśle z czosnkiem i pieprzem. W zależności od tego jaka pora roku jest i jakie zioła aktualnie znajdę w okolicy. Następnie zapiekam w piekarniku kuchni, który rozgrzany tylko czeka by zająć się nim.  Po około 20 minutach ziemniaczki są już gotowe.

W domu rodzinnym również mamy kuchnię kaflową. Niestety zeszła do „podziemi” i ja bardzo rzadko z niej korzystam. Ale pamiętam kiedy mama przygotowywała ziemniaczki z blachy, posypywała solą, potem smarowała masłem. Mmmmmmniammmm…. Do tego kwaśne mleko….

Przygotowanie takiego dania jest trochę czasochłonne, nie praktykuję tego w domu, gdyż zwykle nadmiar obowiązków sprowadza  mnie do przygotowania dań szybkich i prostych. I nie mylcie tu jedzenia zdrowego i wiejskiego z fast foodami. Innym razem opowiem, jakie to są dania szybkie, proste i zdrowe. Wychodzę z założenia, że przygotowywanie jedzenia nie powinno trwać dłużej niż samo jego jedzenie. I tego się trzymam.

Jedynie na urlopach czy wyjazdach w miejsca, gdzie czas nie ma znaczenia, pozwalam sobie na niecodzienność. I z przyjemnością i niecierpliwością czekam na każdą kolejną okazję, by wyciągnąć coś „z szafy babci”.

Niezłe Ziółko

2 Comments

Add Yours

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *