I cóż ja mam Wam napisać ?? Że było fajnie?? To wiadomo. Że było ciekawie?? To uczestnicy sprawili. Że było bardzo ziołowo? Tak miało być. To może napiszę Wam, że takie spacery bardziej oficjalne w większym gronie, będziemy robić zdecydowanie częściej!!! To propozycja uczestników z czego bardzo się cieszę.
Piątkowa piękna słoneczna pogoda podkręciła humory. W sobotę poranny deszcz zgasił…. Ale dla tych którzy zdecydowali się na spacer, słoneczko wyszło zza chmur i deszcz przestał padać, aż do samego wieczora. Mówiłam Wam, że będą niespodzianki…..chyba mówiłam.
Iwonka – nasza wspaniała fotografka, który udokumentowała cały spacer i pozwoliła użyczyć zdjęcia do bloga 🙂 A przyjechała aż z Warszawy, by wziąć udział w spacerze.
Sam spacer był dłuuugi. A może nie tyle długi co zasobny w piękne okazy roślinne. W trakcie spaceru widzieliśmy sporo ciekawych roślin i jak się okazało łatwych do rozpoznania, a do tego w całej swej okazałości. Niektóre możliwe nawet do zebrania i zrobienia zielnika.
Topinambur – kwiat, a bulwki poszły do zupy :), fot. Zosia |
Uszak bzowy – nazbieraliśmy cały pełny…kaptur! bo zabrakło nam koszyka ;), fot. Zosia |
Ziołowy spacer…a to taaakie buty…., foto: I. Straus |
Bergenia i historia fermentowanej herbaty, foto: I. Straus |
Ta królewna czekała na swego księcia, ale żaden nie zjawił się…, foto: I. Straus |
Sprawdzamy co ze strumienia jest jadalne i co wskoczy do naszego szamańskiego kociołka, foto. I. Straus |
Czarny bez – owoc, foto: I. Straus |
Wykopujemy korzenie łopianu do kociołka, foto: I. Straus |
Ania – na spotkanie przybyła jako pierwsza uczestniczka, pełna radości, entuzjazmu, dobrego humoru. Ania ma bardzo dużą wiedzę z zakresu zielarstwa, choć dopiero uczy się w liceum. Wiedzę zdobywa we własnym zakresie. 🙂
Ruta zwyczajna, foto: I. Straus |
Dodaj napis |
Poniżej porosty: kolorowe, piękne i różnorodne – i tu znowu niespodzianka: Ania ma ogromną wiedzę na ich temat i doskonale odróżnia je i oznacza.
Po powrocie zrobiliśmy degustację herbat ziołowych na rozgrzanie i w oczekiwaniu na ziołowy obiad. Uczestnicy komponowali herbaty wg własnego uznania i wiedzy, którą posiedli w trakcie spaceru. To też była niespodzianka. Było to jakby sprawdzenie, niby-test ziołowy. I muszę powiedzieć, że egzamin wyszedł znakomicie!!
Tańczące z radości filiżanki i latające spodki… 😉 |
Przy okazji omawialiśmy miody: rodzaje, właściwości, itd.
Opowiedziałam również o miodach KREMOWANYCH ziołowych. Kto wie co to jest? To jest
najpyszniejszy miód na świecie!!
Opowiedziałam również o miodach KREMOWANYCH ziołowych. Kto wie co to jest? To jest
najpyszniejszy miód na świecie!!
Miód kremowany z melisą |
Potem był obiad: kociołek szamański czyli coś do wszamania. Z tego co zebraliśmy w trakcie spaceru: gwiazdnica, pokrzywa, rukiew, mięta, krwawnik, podagrycznik, korzenie łopianu, topinambur, korzeń chrzanu, korzeń dzikiej marchwi (jako dodatek smakowy) oraz wiele innych….zrobiliśmy: zupę zabielaną kremowym serkiem topionym, podana z grzankami. Była….wyśmienita!! I to była kolejna niespodzianka i zaskoczenie, że: 1) o tej porze roku można jeszcze tyle dobroci zebrać i 2) że z tego można ugotować coś tak pysznego. Na drugie danie były ziemniaczki pieczone z grzybkami: purchawki smażone na masełku oraz ucha bzowe w sosie śmietanowym z ziołami z dodatkiem kiszonych warzyw. Wytrawne danie, podane elegancko wzbudziło dyskusję na ten temat. Opowiedziałam jakie zastosowanie mają purchawki oraz uszaki. Opowiedziałam również jak ważne jest zjadanie kiszonek oraz po co nam grzyby i co zawierają.
Zebrane zioła do szamańskiego kociołka |
Purchawki…na masełku |
Następnie była degustacja octów. Znając ich cudowne walory smakowe i zapachowe, zostawiłam je na sam koniec, by nie przyćmić wcześniejszych doznań. Zaskoczeni uczestniczy wraz z każdą flaszeczką nowego octu rozsmakowywali się coraz bardziej w tym „dziwnym” płynie. Opowiedziałam o tym, jak się robi octy, z czego i po co. Każdy zainteresowany „produkcją” własnych octów mógł zaopatrzyć się w matki octowe.
W trakcie kulinarnych i octowych doznań była również wymiana przetworów przyniesionych przez uczestników. Wszystkie były wyśmienite. Potem była jeszcze dyskusja na temat przetwarzania ziół, preparatów galenowych, kosmetyków domowej roboty itd. I właściwie moglibyśmy tak siedzieć … w nieskończoność. Nie mogliśmy się rozstać i dlatego postanowiliśmy iść następnego dnia na grzyby. Ale o tym, opowiem innym razem
Spacer zakończył się…..zdecydowanie później niż późno 😉
Do zobaczenia następnym razem…
Niezłe Ziółko
Ps. wybaczcie tyle zdjęć…nie mogłam się zdecydować, które wybrać. Jak zwykle…. 🙂