Góry skąpane w majowym kapuśniaczku?

pączek liściowy lipy
widok na górę Laworta
Pada… ciągle pada…..chciałoby się zaśpiewać. Świat skąpany w drobnych kroplach leniwie opadającej wilgoci. Niebo gęsto zasnute szarymi obłokami. Brak słońca wcale nie nastraja optymistycznie…. najlepiej z gorącym kubkiem kawy zaszyć się pod kołderką i poczytać jakąś dobrą książkę. Ale nie poddajemy się: idziemy na spacer!  Zakładamy kaptury „ocieplane” na głowę, gumiaczki po kolana, dobrego humoru pełne kieszenie i wyruszamy z aparatem w ręce. Robimy sobie taki mały spacerek wokół naszej chatki na kurzej stopce: dla zdrowia, ruchu, dotlenienia się. Odwiedzamy stare kąty i zakamarki. Witamy się ze znajomymi i przytulamy się  do nich: brzozy, jodły i jesiony.
pączek kwiatowy bzu czarnego
młodziutkie szyszki
„bazie kotki”
Nagle okazuje się, że to co niewidoczne w pełnych
promieniach słońca, a dzisiaj skąpane w tym
majowym kapuśniaczku zaczyna nabierać wyrazistości. Nagle staje się
zauważalne, dzięki różnicy kolorystycznej: pomiędzy szarością a odcieniami
zieleni przebijają się inne kolory, które stają kontrastowe w tą pogodę. Dzięki
temu wszelkie inne kolory są lepiej widoczne. Taki cud natury.
Kwiatostan jesionu wyniosłego (oba zdjęcia)
Zapominamy o wszechogarniającej wilgoci i prześcigamy się w wynajdywaniu tych cudów natury. Zauważamy kwitnące drzewa i krzewy, ślimaki, które okazują się być wszędzie. Spostrzegamy kilka rodzajów wierzby, zioła przyprawowe: w trawie, pod płotem, nad rzeką, przy starym pniu gnijącego drzewa.
wierzbowa róża – jest to róża powstała ze skręcenia młodych liści spowodowanych chorobą wierzb (oba zdjęcia: różne wierzby)
Idziemy nad rzeką i ogarnia nas przemożna ochota brodzenia w wodzie…. wszak i tak już jesteśmy mokre. Przyglądamy się ułożeniu skał i objaśniamy sobie przy okazji ich układ rusztowy, dopływy rzek (nasza płynie do Morza Czarnego), przypominamy też historię dawnych Słowian i ich obyczaje, a także legendy i użycie ziół w medycynie ludowej. Zagadane, roześmiane zmierzamy do domu.  Mały spacerek staje się wielką przygodą. Oczywiście zbieramy po drodze zioła: zapragnęłyśmy zrobić sobie wytworne danie czyli naleśniki z ziołami, jako nagrodę-dodatek za ten deszczowy dzień, który okazał się być bardzo przyjemny.
Polecam: spacery między kroplami deszczu
Niezłe Ziółko
Moja „kaczuszka” brodząca w rzece
kwiat gorczycznika
Kwiatostany wierzby
Zmoknięte liście klonu (oba zdjęcia)
bukiet czosnaczku do ziołowych naleśników

1 Comment

Add Yours

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *