Kiedy ponad rok temu zaczęłam studia na kierunku „Towaroznawstwo zielarskie, kosmetyczne i żywności funkcjonalnej” dotarło do mnie, że mogę być samowystarczalna przez cały rok. Kiełkowało to we mnie i podszeptywało od wielu lat. Teraz trzeba tylko trochę więcej czasu poświęcać na gromadzenie tego jedzenia i uruchomić wyobraźnię. Nie mogłam doczekać się oczywiście wiosny, żeby sobie poeksperymentować. I zaczęły się wędrówki po żywność na łąki i do lasu, a wycieczki do sklepów jako forma porównania z tym co zdobyłam od matki natury.
Nie zaczęłam też sezonu wiosennego jak zwykle od zbierania wody z brzozy, ale od codziennego wyjścia do „zielonego marketu” na trawnik, gdzie jedzenia jest pod dostatkiem. Zupy ziołowe, pesta, sałatki zielone i liściaste weszły na stałe w menu mojego żywienia. Soki i syropy ziołowe stały się stałym elementem wyposażenia domowej spiżarni. Jeden rodzaj za drugim lądowały na półkach. Aż zaczęło brakować miejsca. A to dopiero początek sezonu. Pomyślałam wtedy o dżemach – taki fajny dodatek do tostów, pieczywa żytniego, naleśników, racuchów czy ciast. Ja uwielbiam dżemy i nie wyobrażam sobie zimy bez tego smakołyku.
Ale skąd wziąć na wiosnę owoce na dżemy?
Oczywiście! Internet! Nie to, że w internecie są produkty na dżemy (to też), ale są pomysły. Już nawet nie wiem skąd, ale wpadł mi w oczy dżem ze świerka. Poczytałam, pomyślałam. I jak pomyślałam tak zrobiłam. Nazrywałam młodych pędów świerka i zrobiłam….marmoladę. Dlaczego marmoladę, a nie dżem? A no dlatego, że zgubiłam przepis ściągnięty z internetu i nie umiałam go odnaleźć, gdyż nie pamiętałam z jakiej to było strony.
Jak się robi marmoladę ze świerka? Robi się szybko i bardzo prosto.
A oto przepis:
Młode pędy świerkowe (cały garnek)
Woda, cukier i… garnek oraz łyżka
Pędy wkładam do garnka, zalewam wodą tylko tyle, żeby je przykryło. Zagotowuję i około 20 min. podgotowuję, na wolnym ogniu pod przykryciem. Odstawiam do ostygnięcia. Wodę zlewam, ale jej nie wylewam! O nie! Do wody dodaję cukier w proporcji: 2 cz. Cukru i 1 część miodu na 1 litr odwaru. Dodaję nieco alkoholu: rumu albo ginu. Mieszam, przelewam do słoików uprzednio wyparzonych. Zakręcam i już. Jest pyszny i ma takie samo działanie jak syrop sosnowy. Taki syrop świerkowy można zażywać łyżkami kilka razy dziennie przy przeziębieniu i grypie.

Natomiast odcedzone pędy świerkowe blenduję, dodaję cukru ok. 0,3 – 0,5kg na litr marmolady i nieco kwasku cytrynowego. Zagotowuję, mieszam, studzę. Gotuję itd., tak długo aż uzyskam gęstość marmolady. Gotuję tak, jak normalnie owoce na marmoladę. Kiedy już gęstość mi odpowiada przekładam do wyparzonych słoików i pasteryzuję.
Marmolada świerkowa jest niezwykle aromatyczna. Jest pyszna. Jest delikatna. Moim ulubionym daniem z marmoladą są naleśniki żytnio-owsiane z wanilią, jogurtem naturalnym i marmoladą świerkową, posypane prażonym słonecznikiem i polane sokiem ze stokrotki. Smak tak podanej marmolady świerkowej zniewala, po prostu powala na „pysk” (przepraszam za ten kolokwializm, ale nie nasuwa mi się nic innego). Kubki smakowe szaleją i proszą o więcej !

Już nie wspomnę o tym, że w trakcie robienia marmolady cały dom był oznaczony
dekoracją świerkową. Marmolada była wszędzie: na stole, na kuchni, na podłodze, na ścianach, a nawet na suficie! Tak! Marmolady mają to do siebie, że lubią spontanicznie, wybuchowo jak magma z wulkanu wprysnąć do góry wprost na sufit (szczególnie tuż po remoncie!) oznajmiając swoją gotowość do wejścia w stan weka. Wcale nie mam jej za złe, bo jest pyszna i farba do sufitu też się ostała. Ale wyglądało to cokolwiek śmiesznie.
Jak podaję dr H. Różański: „W igliwiu i pędach świerkowych obok olejku świerkowego znajduje się żywica bogata w kwas abietynowy; ponadto prowitamina A, witamina C (175-400 mg/100 g, zależnie od wieku igieł, terminu zbioru), flawonoidy, seskwiterpeny (kariofilen, humulen, kadinen), glikozydy fenolowe (piceid, piceozyd), fenolokwasy (chinowy, galusowy, katechowy, p-kumarowy), antocyjany, epikatechiny, galokatechiny, kwas szikimowy, kwas bursztynowy, kwas jabłkowy,kwas fumarowy; alkohole cukrowe (pinitol), cukry (rafinoza); fitosteryny (beta-sitosterol, cykloartanol). Działanie. Odwar z igliwia/gałązek
dostarcza łatwo przyswajalną witaminę C z flawonoidami; działa początkowo wykrztuśnie, a następnie osuszająco na drogi oddechowe; rozkurczowo na mięśnie gładkie tchawicy i oskrzeli, mukolitycznie; pobudzająco na wydzielanie soków trawiennych, przeciwzapalnie na błonę śluzową przewodu pokarmowego, napotnie i moczopędnie. Odwar z igliwia lub gałązek świerku jest polecany w leczeniu nieżytów układu oddechowego, szczególnie z objawami zaflegmienia dróg oddechowych. Pomaga w oczyszczeniu dróg oddechowych z wydzieliny śluzowej i ropnej. Pobudza oddychanie. Lotne składniki świerku hamują rozwój grzybów i bakterii w przewodzie pokarmowym i układzie oddechowym. Świerk wyraźnie pobudza diurezę.” Pozwoliłam sobie zacytować mojego ulubionego doktora, gdyż ja nie jestem chemikiem i nie koniecznie znam się na tym.

W lecznictwie stosuje się głównie olejki eteryczne, ale można również robić wywary z igliwia lub gałązek z igliwiem. Należy ok. 1 łyżeczkę zalać 1 szklanką wody i pogotować na wolny ogniu pod przykryciem ok. 15 min. Odstawić na ok. 20-30 min, przecedzić. Pić 3-4 razy dziennie po 1 szklance takiego wywaru, najlepiej z miodem.
Moje słoiczki już się kończą niestety. Ale mam nadzieję, ze wiosna szybko przyjdzie i znowu obdarzy nas takim bogactwem. Powiem Wam jeszcze, że ja przetwarzam również szyszeczki świerkowe. Zbieram kiedy są jeszcze malutkie i zioloniutkie. Są bardzo miękkie i eteryczne. Podgotowuję ok. 20 min w niewielkiej ilości wody pod przykryciem, słodzę dodaje nieco cytryny i wkładam do słoiczków. Pasteryzuję. Są świetnym dodatkiem dekoracyjnym do różnych dań. Właściwie do wszystkiego. Poza tym, ja je sobie podjadam zamiast słodyczy. Są nieco kłujące, ale smak zniewala.
Zatem życzę Wam inspiracji kulinarnych ze świerkiem.
Niezłe Ziółko